"Przez głębie do gwiazd"
"Przez
głębie do gwiazd" to debiut Adama Kossa zapalonego sportowca
oraz nurka, który każdą wolną chwilę spędza na poznawaniu
morskich głębin. To właśnie jego pasja stała się motywacją do
napisania książki. Czy było to dobre spotkanie z piórem autora?
Za chwilę się dowiecie.
"Przez głębie do gwiazd"
to historia o dwóch przyjaciół, którzy nurkują w Oceanie
Atlantyckim. Jeszcze nie wiedzą, że ta wyprawa skończy się dla
nich historią życia. Co do tego ma żarłacz tygrysi, oraz co może
znajdować się w głębi. Jedno jest pewne tej wyprawy nigdy nie
zapomną.
Dlaczego sięgnęłam po tę książkę? Na okładce widnieje wielki rekin a akcja rozgrywa się w morskiej głębi oraz kosmosie. No czego chcieć więcej. Zdziwiłam się trochę, że książka jest tak cienka, ale przecież już wielu autorów pokazało nam, że to nie grubość książki decyduje o jej treści. Jednak wracając. Jejku ja naprawdę nie wiem co mam napisać o tej książce. Początkowo zapowiadało się dobrze. Jednak im dalej w książkę, tym gorzej. Nie chcę wam za dużo zdradzać, ale po samym tytule wiadomo, że część akcji dzieje się pod wodą a druga w kosmosie. Podsumuje wam tę książkę jednym zdaniem: co tam się działo. Albo raczej czego tam nie było. Autor miał jakiś pomysł jednak za dużo chciał napisać nie mając koncepcji jak to zrobić. Dosłownie na jednej stronie jesteśmy w głębi oceanu, by za chwile być w kosmosie. A co tam się jeszcze działo. Momentami już naprawdę nie wiedziałam, czy to naprawdę się stało i uwaga mały spoiler: pewnym momencie nawet pojawiły się smoki. Koniec spoilera. Cała książka była bardzo infantylna. A bohaterowie zachowywali się jak dzieci w skórze dorosłych. Myślę, że gdyby ją trochę zredagować to nadawałaby się dla młodzieży. Jednak nie sądzę, żeby to była porywająca lektura dla dorosłych. Jako iż to debiut autora to istnieje szansa, że poprawi on swój warsztat i styl pisania. Osobiście bardzo się wynudziłam i bardzo opornie szło mi czytanie, a to było tylko 197 stron. Szczerze chciałabym wyżej ocenić tę książkę. Jednak poziom absurdu, jaki poczułam po przeczytaniu mi na to nie pozwala. Oczywiście jak najlepiej życzę autorowi i wieże, że kolejne książki będą lepsze jednak ta nie przypadła mi do gustu. Ponadto myślę, że minimalistyczna forma nie jest mocną strona Pana Kossa. Podobno jest to pierwszy tom serii. Czy sięgnę po kolejne? Raczej mała szansa. Ale oczywiście jakaś jest. Warto dawać szansę, bo możemy się mile zaskoczyć. Jeśli chcecie spróbować przygody z tą książka to mam nadzieje, że wam się spodoba. Ja jednak odkładam ją na półkę bez myśli, że kiedyś do niej wrócę.
Komentarze
Prześlij komentarz